O historiach kobiet, które podczas powstania zostały zgwałcone, mówi się bardzo rzadko. To temat trudny i bolesny. Nie chciały do niego wracać ani same skrzywdzone, ani osoby będące przymusowymi świadkami ich tragedii. O dramatach, które przeżyły, opowiadały najczęściej po raz pierwszy dopiero po kilkudziesięciu latach – już u kresu życia.
Moja mama znała taką kobietę (Miała syna właśnie z tego, ale nie pozwoliłaby, by ktoś go skrzywdził, co nie jest codzienne przy ofiarach SA)
To dołujące, że tego typu tematy są tabu :/